Kiedy rozmawiam z rodzicami dzieci w spektrum autyzmu, które mocno ograniczają sobie repertuar spożywanych produktów, często słyszę właśnie to pytanie.
„Co mam robić? Córka/syn nie chce skosztować nic nowego. Zaciska buzię, jak coś nowego podaję. Wypluwa, jak włożę do buzi. Ucieka z pokoju, jak nowość położę na stole… Już nie daję rady!”
A gdyby tak spróbować trochę inaczej zmieniać nawyki żywieniowe dzieci? Gdyby zamiast namawiania i zachęcania, które tak naprawdę w wielu przypadkach jest słowną lub fizyczną presją, stworzyć pewną STRATEGIĘ, która krok po kroku poprowadzi dorosłego przez gąszcz działań, które należy zrobić z dzieckiem?
Powiesz – SUPER. Chcę wiedzieć, jaka to STRATEGIA!
Już tłumaczę. Tak w skrócie, ponieważ możliwości wpisu na blogu są ograniczone. Postaram się jak najdokładniej wytłumaczyć ideę mojej STRATEGII dla dzieci jedzących bardzo wybiórczo. Dodam – dzieci w spektrum autyzmu, chociaż wiem już z doświadczenia, że dzieci neurotypowe lub dzieci z innymi zaburzeniami rozwojowymi również z niej skorzystają.
Po pierwsze – należy BARDZO DOBRZE poznać przyczyny trudności dziecka związane z jedzeniem.
Posłużą Ci w tym celu: wywiad z rodzicem, rozmowa o okolicznościach spożywania posiłków, analiza dzienniczków żywieniowych, analiza dokumentacji dziecka, bezpośrednia obserwacja sposobów jedzenia oraz badania sprawności orofacjalnej i funkcji żywieniowych.
Pod drugie – w oparciu o pozyskaną wiedzę musisz zaplanować sobie działania. Najpierw pomyśl, jak wygląda sprawa okoliczności, w jakich dziecko spożywa posiłek.
Mam tu na myśli miejsce jedzenia, pory, harmonogram posiłków oraz zachowania osób dorosłych, które towarzyszą dziecku podczas jedzenia. Jeżeli którakolwiek z tych okoliczności nie jest realizowana prawidłowo – zaplanuj jej zmianę.
Istnieją udowodnione naukowo przesłanki mówiące o tym, że nawyki żywieniowe dzieci mocno powiązane są z czynnikami środowiskowymi. Tak więc najpierw należy zająć się środowiskiem, a potem dopiero dzieckiem!
Potem pomyśl o działaniach, które przygotują dziecko na nowości na talerzu. Nie jest tak, że chcąc wprowadzić do diety dziecka nowy produkt: owoc, warzywo, nową zupę czy potrawę, kładziemy to na talerzu i namawiamy na skosztowanie…
Taki sposób zwykle rodzi bunt i ucieczkę. Więc jeżeli wiesz już, że to nie działa, to zrób inaczej.
Zaplanuj szereg ćwiczeń, które pozwolą dziecku „oswoić” się z nowym produktem. Takich ćwiczeń, które będą dawały dziecku możliwość zapoznania się z różnymi wymiarami sensorycznymi nowych produktów.
Zajęcia, o których mowa, muszą być realizowane bardzo często, najlepiej codziennie. Osiągniesz sukces, jeżeli systematycznie podczas zajęć z dzieckiem będziesz MAŁYMI KROKAMI podnosić dziecku poprzeczkę wymagań. Tak małymi krokami, że dziecko nawet nie spostrzeże się, że jest trudniej i będzie uczyć się akceptacji nowości.
Zajęcia sensoryczne to ważny element STRATEGII, ale niektóre dzieci będą jeszcze potrzebowały wsparcia w obszarze motorycznym. Mogą mieć bowiem problem z obróbką pewnych rodzajów jedzenia lub z prawidłową realizacją takich czynności jak np. gryzienie czy żucie. I wtedy wymagają działań usprawniających te obszary.
I w końcu po trzecie – oddziel dziecku czas posiłków od czasu ćwiczeń. Jest to, według mnie, jeden z ważniejszych elementów mojej STRATEGII.
Zbuduj dziecku dwie strefy. Jedna to strefa SPOKOJNYCH POSIŁKÓW. To czas, kiedy dziecko będzie zjadać swoje bezpieczne posiłki, bez presji i nacisków dorosłych, bez namawiania do próbowania nowości, bez płaczu, krzyków i ucieczek od stołu. Bez rozpraszaczy i jedzenia w ruchu.
Drugi obszar to STREFA ĆWICZEŃ. Taki czas, kiedy dziecko będzie uczyć się nowych umiejętności, będzie kształtować nowe zachowania. Gdzie dziecko będzie codziennie ćwiczyć.
Brzmi sensownie? Czy udało mi się wyczerpująco odpowiedzieć na pytanie tytułowe?
Nie jest to łatwe zadanie. Wymaga znajomości dziecka, planu działań, systematyczności, współpracy domu rodzinnego ze specjalistami oraz ciekawych, atrakcyjnych propozycji aktywności do realizacji ćwiczeń.
Musisz pamiętać, że dążysz do tego, aby posiłek stał się dla dziecka przyjemnym momentem dnia. Droga do osiągnięcia tego celu powinna być przyjemnym spacerkiem, a nie wyczerpującym, bolesnym, przykrym dla dziecka sprintem.
Co myślisz o mojej STRATEGII?